Nienawidzę lata. Zwykle. Słońce i upał są dla mnie jak obietnica bez pokrycia, zupełnie tak, jakby ktoś głaskał cię po głowie mówiąc, że wszystkie będzie dobrze, a na końcu czeka na ciebie zachód słońca na plaży kontemplowany przy odgłosach cykad. Ale tak nie jest. Zima i śmierć dopadają każdego. W Olsztynie lato od ponad trzech tygodni wali nas w głowę. Nawet rankiem jest już ponad dwadzieścia stopni, a przez resztę dnia nieznośny upał siedzi okrakiem na mieście niczym tłusty, spływający potem chuligan. Zazdroszczę tym, którzy mogą sobie pojechać na jedną z plaż nad Krzywym, lub nad jakimś innym jeziorem. Mój ponury nastrój może da się jednak także wytłumaczyć wiadomościami, jakie przeczytałem wczoraj pijąc poranną herbatę w mojej olsztyńskiej kuchni. W Niemczech członek ugrupowania neonazistowskiego zastrzelił polityka CDU, brytyjska Partia Konserwatywna prawdopodobnie uczyni premierem pozbawionego kompetencji gamonia i nadal będzie bezmyślnie podążała w kierunku brexitu, a UE nie udało się uzyskać porozumienia w sprawie celów klimatycznych do roku 2050, bo Polska, Węgry, Estonia i Republika Czeska odmówiły ich przyjęcia.
Czytaj dalej Jak ja nie lubię lata… (czasami)