Franciszek staje mi się coraz bliższy. Nie tylko dlatego, że dzięki olsztyńskim bibliotekom i archiwom oraz moim czytelnikom znam coraz więcej szczegółów z okresu jego życia w tym mieście, lecz także dlatego, że na mojej mapie Olsztyna jest coraz więcej konkretnych miejsc, które mnie z nim łączą. Jednym z nich jest dom pod numerem dziesiątym na ul. Królowej Jadwigi, dawnej Pfeifferstraße.
Czytaj dalej Franciszek: Pfeifferstraße 10Autor: Marcel Krueger
Krzesło Olgi Tokarczuk
W wywiadzie udzielonym w zeszłym roku dla Calvert Journal Olga Tokarczuk wyraziła swoje zdziwienie wiekiem mebli znajdujacych sie na wyposażeniu pewnej starej, szkockiej posiadłości, w której przebywała w ramach stypendium dla pisarzy. Niektóre z nich pochodziły aż z XVI stulecia. „Nasza rzeczywistość nie była taka stabilna“, stwierdziła Tokarczuk, „Polska leży bowiem w centralnym korytarzu Europy“.
Zgadzam się z tym także dlatego, że sam mieszkam na wyspie. I choć Irlandia przez stulecia doświadczyła swojej porcji przemocy i tragedii, często ma się tu poczucie, jakby przedmioty i miejsca czy to przez przypadek, czy za sprawą losu żyły nieco dłużej. W moim mieście Dundalk stoi zbudowana w 1240 roku dzwonnica przynależąca do klasztoru Franciszkanów. Ostatni raz celowo wymierzonej w nią przemocy budowla ta doświadczyła koło roku 1315, kiedy to pod przywództwem Roberta the Bruce’a wtargnęli tu Szkoci i spalili klasztor zabijając przy tym 23 mnichów. W samym miasteczku znajdziemy rozproszone, nadal służące właścicielom, wiktoriańskie skrzynki pocztowe z drugiej połowy XIX. Spod republikańskiej zielonej farby, którą pokryto je po 1921 roku, wciąż wyzierają królewskie insygnia. W Dundalk co i rusz można natknąć się na wielowiekowe stoły i krzesła, i żadne z nich nie jest muzealnym eksponatem. .
Czytaj dalej Krzesło Olgi TokarczukSpotkania (I) – Olsztyn i Frankfurt
Pod wspólnym tytułem „Spotkania” publikował będę krótkie wywiady z poznanymi tu mieszkańcami Olsztyna. Dzięki nim będę mógł opowiedzieć o ich życiu i pracy z ich perspektywy, a także pokazać miasto widziane ich oczyma.
Aleksandra jest jedną z 20.000 osób studiujących na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim (UWM), który powstał w wyniku połączenia Akademii Rolniczo-Technicznej, Wyższej Szkoły Pedagogicznej i Wyższego Seminarium Duchownego. W tym roku uczelnia świętuje swoje dwudzieste urodziny. Aleksandra, która pochodzi z okolic Pasłęka, miasteczka położonego w północnej części województwa, wraz z inną studentką wynajmuje mieszkanie na Jarotach. W Olsztynie mieszka od dwóch lat. Studiuje tu germanistykę i to właśnie w ramach studiów uczestniczyła w warsztatach, które poprowadziłem na uniwersytecie. Tak się poznaliśmy.
Czytaj dalej Spotkania (I) – Olsztyn i FrankfurtApatia kolejek miejskich
Dla Josepha Rotha
Deszcz. Silny, nieustający. Właściwie można by mnie oskarżyć o to, że pogodę przywiozłem ze sobą z Irlandii. Od kiedy jestem w Olsztynie, jest tu albo zimno i szaro, albo parno i deszczowo. Dziś mamy ten drugi wariant. A ja w żaden sposób nie potrafię zmotywować się do jakiejkolwiek pracy. Przez cały poranek słyszę dzwonek tramwaju, który oznajmia odjazd z przystanku naprzeciwko Wysokiej Bramy, więc w końcu poddaję się. Pojadę tramwajem .
Czytaj dalej Apatia kolejek miejskichO książnicach i autoreklamie
Czytaj dalej O książnicach i autoreklamieBiblioteka jest zawsze sercem każdej wspólnoty, jej świętym miejscem. A istotą jej świętości jest jej dostępność, jej publiczny charakter. To miejsce dla każdego. […]
Tej radości nie można sprzedać. Nie można jej “sprywatyzować”, uczynić z niej jeszcze jednego przywileju dla już i tak uprzywilejowanych. Biblioteka publiczna jest fundacją publiczną.
I nic nie może ograniczyć tej wolności. Musi ona być stale dostępna dla wszystkich, którzy jej potrzebują, czyli dla każdego z nas i to niezależnie od tego, kiedy owa potrzeba wolności w nas powstanie. I to nie może się zmienić.
Ursula K. LeGuin
Franciszek
To Franciszek był jednym z głównych powodów, dla których ubiegałem się o stypendium pisarza miejskiego w Olsztynie.
Zanim zacząłem pracę nad książką o mojej babci Cilly, nie wiedziałem nawet, że był kiedyś ktoś taki. Owszem, w mojej rodzinie krążyły pogłoski o jakimś krewnym, zabitym przez hitlerowców chyba za udział w ruchu oporu, albo tak, po prostu, w ostatnich latach wojennej zawieruchy. Szukając informacji odkryłem jednak, że ów przyrodni brat mojej babci, Franciszek Nerowski, przed rokiem 1939 szpiegował na rzecz Polski i to tę działalność przypłacił życiem.
Czytaj dalej FranciszekPraktykujący
Jako że miasto stworzone jest do chodzenia, spacerowicze są „praktykującymi miasto“. Miasto jest językiem, zbiorem możliwości, a spacer to akt mowy w tym języku i akt wyboru spośród tych możliwości. I tak jak język ogranicza to, co wypowiadane, tak architektura ogranicza chodzenie. Ale spacerowicz znajdzie inne drogi.
– Rebecca Solnit, Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne
Czytaj dalej PraktykującyZabierz mnie w miejsce dobre
I tak zamieniłem czerwoną cegłę, morze i góry na czerwoną cegłę, pola, jeziora i rzeki. Z mojego ceglanego domu z 1875 roku w starym przygranicznym mieście Dundalk, założonym dla ochrony przed nieokrzesanymi mieszkańcami Ulsteru tzw. “Pale”, jak dawniej nazywano zlokalizowane na wschodnim wybrzeżu Irlandii posiadłości władców normańskich i angielskich, wyruszyłem w drogę, która przez wzgórza hrabstw Armagh i Down zawiodła mnie na międzynarodowe lotnisko w Belfaście. Stamtąd samolot pięknym łukiem wyniósł mnie ponad błękit jeziora Lough Neagh i pozostawiając za sobą wybrzeże hrabstwa Antrim poniósł w kierunku Szkocji. Moja ulubiona irlandzka wysepka Rathlin była ostatnim fragmentem zielonej wyspy, jaki dostrzegłem, zanim obraz zdominowała brązowa bryła Mull of Kintyre.
Czytaj dalej Zabierz mnie w miejsce dobre